czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 13

*perspektywa Harry'ego"

Sierociniec to jedyne miejsce w jakim mogłem odpocząć i wszytko przemyśleć. Kiedyś nie lubiłem tutaj przebywać, ale mimo wszytko tu się wychowałem i tu poznałem Louisa... Trzy godziny spędzone w pociągu poświęciłem na słuchanie muzyki i przemyślenia.

Pogoda była piękna i nie pasowała do mojego pochmurnego nastroju. Nie wiedziałem czy jeszcze kiedyś będę z Lou. Kochałem go całym sercem, ale chyba nie potrafiłbym wybaczyć mu zdrady.

W sierocińcu odbywał się jakiś festyn, może impreza urodzinowa któregoś ucznia, albo rocznica założenia St. Joseph? Nie wiedziałem. Przed budynkiem znajdowały się stoiska z watą cukrową i lodami. Wszędzie były balony i wesoła muzyka.

Wolnym krokiem szedłem w kierunku rzeki, miejsca w którym wyznaliśmy sobie z Louis'em miłość. Potrzebowałem czasu i spokoju, a tylko tam mogłem to znaleźć..

***

Nie wiem jak długo siedziałem nad rzeką, byłem już głodny i chyba zbliżało się południe. Usłyszałem za sobą kroki. To pewnie jakieś dzieciaki z sierocińca - pomyślałem. Odwróciłem się i... to Louis! Jak mnie tu znalazł?! Przecież nikt nie wiedział dokąd wyjechałem.

- Harry! - widziałem w jego oczach radość że mnie znalazł, ale także smutek. Nie chciałem, żeby jego piękne oczy były smutne. - Przepraszam Hazz, naprawdę. Chciałem wszystko wyjaśnić, ale ty zniknąłeś. Ostatnie dni były dla mnie straszne, nie wiedziałem co mam robić, jak cię przeprosić jak wytłumaczyć, nigdy cię nie zdradziłem Hazz. Nie potrafiłbym tego zrobić bo kocham tylko ciebie, jesteś cudowny, idealny, piękny, nie chcę nikogo innego, proszę uwierz mi! - Louis mówił szybko, widziałem, że jest zdenerwowany, że boi się, że mu nie wybaczę.

- Ale.. jak to mnie nie zdradziłeś? A Zayn? - zapytałem zdezorientowany.

- To nieporozumienie. Z Zayn'em łączy mnie tylko przyjaźń i.. wspólna praca. Nie chciałem ci mówić, nie chciałem żebyś był zazdrosny... Jestem tancerzem w klubie dla gejów. Przepraszam. Powinienem ci wcześniej powiedzieć. Jeśli mi wybaczysz, to rzucę tą pracę. Proszę Harry, jesteś dla mnie wszystkim, nie możesz mnie zostawić. - dostrzegłem łzy w jego błękitnych oczach, nie potrafiłem być na niego zły. To tylko praca... najważniejsze jest to, że mnie nie zdradził.

Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc po prostu go przytuliłem. Chociaż nie widziałem jego twarzy czułem, że się uśmiecha. Wplótł palce w moje loki i delikatnie mnie pocałował.

- Tak bardzo cię kocham Harry - wyszeptał.

- Ja ciebie też Loulou - uśmiechnąłem się.

Romantyczny nastrój przerwało burczenie w moim brzuchu. Obaj wybuchnęliśmy śmiechem.

- Poczekaj tu, zaraz wrócę - powiedział Louis i szybko gdzieś poszedł. Zastanawiałem się gdzie i po co. Wrócił kilka minut później, niosąc w rękach dwa pudełeczka lodów. Uśmiechnął się do mnie szeroko i podał mi jedno z nich.

- Lody! - krzyknąłem ucieszony.

- Zachowujesz się jak małe dziecko Harry - zaśmiał się Louis. - Zostało tylko jedno opakowanie lodów czekoladowych.. chyba są najbardziej lubiane. Może się ze mną podzielisz? Wiesz, że też je kocham.

- Mogę ci oddać każdą rzecz z wyjątkiem tych lodów czekoladowych - powiedziałem z wyjątkową powagą.

- Każdą? - zapytał podejrzliwie Louis.

- Tak. Każdą.

- A twoje serce? Czy możesz mi oddać swoje serce, swoją miłość Hazz?

- Nie. Przepraszam. Nie mogę ci oddać czegoś co do mnie nie należy. Moje serce już od dawna jest twoje. Kocham cię Lou, kocham cię od pierwszego dnia kiedy cię poznałem...

Louis spojrzał na mnie ze wzruszeniem, przyłożył dłoń do mojego policzka i mnie pocałował.

- Ja ciebie też kocham Harry i nigdy nie przestanę. Jesteś i zawsze będziesz najważniejszą osobą w moim życiu. Zaraz po tym jak domyśliłem się gdzie jesteś, zdecydowałem się coś kupić. Miałem nadzieję, że mi wybaczysz i będę mógł ci to dać. Nie mam żadnych wątpliwości.

Louis przykląkł na jedno kolano i spojrzał mi w oczy, a ja czułem co się za chwilę wydarzy i byłem w tej chwili najszczęśliwszym chłopakiem na świecie.

- Harry Edwardzie Stylesie, czy zgodzisz się zostać moim mężem? - powiedział te słowa z wyjątkową miłością w głosie.

- Tak - powiedziałem ze łzami w oczach. Znowu się pocałowaliśmy, a ja nie potrafiłem przestać płakać ze szczęścia. - Będziemy już zawsze razem Lou. I zrobię wszytko żebyś był szczęśliwy.

*3 miesiące później*

*perspektywa Louis'a*

Byłem taki szczęśliwy, najszczęśliwszy na świecie. Od wczoraj Harry jest moim mężem, a ja nadal nie potrafię uwierzyć że się zgodził i mi wybaczył. Dzień naszego ślubu był idealny, pogoda była wspaniała. Świadkami na ślubie byłi Zayn i Selena. Oczywiście zaprosiliśmy też Liama, mamę i nowego chłopaka Seleny - Nialla, moją przyjaciółkę Eleanor, byłą dziewczynę Zayna - Perrie oraz dziadka Harry'ego który jednak zaakceptował nasz związek. Zaraz po weselu pojechaliśmy do naszego nowego domu, który dostaliśmy w prezencie od Edwarda Stylesa. W podróż poślubną pojechaliśmy do Australii. Gdy wróciliśmy znalazłem nową pracę w sklepie z zabawkami, a Harry rozpoczął pracę w piekarni. Kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że Liam i Zayn się spotykają. Na razie nie planują ślubu, ale widać że do siebie pasują.

A ja i Harry, byliśmy naprawdę szczęśliwi i mam nadzieję, że zawsze już tak będzie.
________________________________________________________________________________

Witajcie kochani :) Na początku chciałabym bardzo przeprosić was za to, że tak długo nie dodawałam tego rozdziału. Wcześniej planowałam napisać jeszcze 3-4 rozdziały, ale zdecydowałam że ten będzie ostatni. Mam nadzieję, że wam się spodoba i skomentujecie :) Zapraszam też na moje nowe ff o Larrym http://he-like-boys-fanfiction.blogspot.com/ :)

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 12

*perspektywa Louisa*

Było już prawie południe, a ja nadal leżałem w łóżku. Nie chciałem wstawać, nie chciałem nic robić, nie miałem na to siły. Potrafiłem tylko myśleć o nim. Dlaczego nie pozwolił sobie tego wszystkiego wytłumaczyć?

Kiedy wróciłem z toalety i zobaczyłem, że Harry'ego nie ma przy naszym stoliku od razu domyśliłem się, że coś jest nie tak. Sprawdziłem telefon i wtedy odczytałem SMS Zayna. Hazz napewno też go przeczytał. Nie chciałem nawet myśleć o tym jak się wtedy poczuł. Miał się o niczym nie dowiedzieć. To miał być sekret, mój i Zayn'a. Obiecaliśmy sobie, że nikomu z naszych znajomych o tym nie powiemy. A już szczególnie Harry miał o niczym nie usłyszeć. Za bardzo go kochałem, żeby tak go zranić, wiedziałem, że gdyby poznał prawdę poczułby się zdradzony. On był taki wrażliwy... Po prostu nie potrafiłem wyznać mu prawdy. Ale może gdybym to zrobił, to teraz wszytko byłoby między nami jasne. Może zrozumiałby, że musiałem to zrobić. Czułem się okropnie, Harry przeze mnie płakał, a obiecałem sobie, że już nigdy do tego nie dopuszczę. Tylko dlaczego on nie odbiera telefonów ode mnie ani nie odpisuje na SMSy? Wiedziałem, że muszę znaleźć jakiś sposób, żeby powiedzieć mu, że nigdy go nie zdradziłem. Ani z Zaynem, ani z nikim innym. To tylko praca. Po tej aferze z narkotykami i Jackiem, postanowiłem, że znajdę normalną, legalną, uczciwą pracę. Ale kiedy Zayn powiedził mi, że chce zerwać z Perrie i będziemy musieli się wyprowadzić, potrzebowaliśmy pieniędzy na nowe mieszkanie. Znajomy Zayna był barmanem w kubie dla gejów, zgodził się załatwić nam jakąś robotę. Mieliśmy być tancerzami. Na początku nie chciałem się zgodzić ale wiedziałem, że nie uda mi się tak szybko znaleźć innej pracy. Nie chciałem rozbierać się przed jakimiś napalonymi facetami, nie chciałem, żeby ktoś poza Harrym widział mnie nago, ale nie miałem wyboru. Tak więc, co wieczór tańczyliśmy tam z Zaynem. Jemu ta praca nawet się podobała. Traktował to jak zabawę. Jakiś czas temu wyznał mi, że chyba jest biseksualny. Podobały mu się dziewczyny, ale czasem czuł też coś do chłopaków. Nie chciał na razie stałego związku, a z Pezz coraz mniej go łaczyło, gdy z nią zerwał, postanowili, że zostaną przyjaciółmi.

"Hazz, proszę, odbierz ten telefon, pozwól sobie wytłumaczyć" wyszeptałem gdy kolejny raz próbowałem się do niego dodzwonić. Nic z tego. Na pewno ma wyłączony telefon. To wszytko przeze mnie, czułem się okropnie. A co jeśli już nigdy nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Naciągnąłem kołdrę na głowę i cicho zapłakałem.

- Louis? Jesteś tu? - usłyszałem jak Zayn wchodzi do mieszkania które razem wynajmowaliśmy. Nie odpowiedziałem. Nie chciałem z nim rozmawiać.

- Lou, co jest? Dalej nie odbiera od ciebie telefonów? - powiedział z troską Zayn, kiedy znalazł mnie zapłakanego w łóżku.

- Nie wiem co mam zrobić. Harry gdzieś wyjechał, tylko tyle dowiedziałem się od Seleny. Teraz już nawet nie mogę stać pod jego domem, z nadzieją, że wyjdzie.

- A może domyślasz się dokąd mógł pojechać? Ma jakąś rodzinę, przyjaciół?

- Nie, przecież wiesz że obaj jesteśmy z domu dziecka. Ma tylko dziadka.

Zayn usiadł na łóżku obok mnie i mocno mnie prztulił. Potrzebowałem tego. Cieszyłem się, że mam takiego przyjaciela, na którego zawsze mogę liczyć.

- Hmm, a może jest jakieś miejsce które Harry szczególnie lubi? Wyjeżdzał gdzieś na wakacje albo spotkał tam kogoś? Może było jakieś miejsce w którym czuł się bezpieczny i mógł spokojnie rozmyślać?

Zastanowiłem się. Tak, jest takie jedno miejsce. Sierociniec St. Joseph, drzewo nad rzeką, na którym wyryłem napis, obietnicę wiecznej miłości do Harry'ego. Żadne inne miejsce nie przychodziło mi do głowy.

- Już chyba wiem gdzie jest - uśmiechnąłem się do przyjaciela, wycierając ostatnią łzę, która płynęła po moim policzku.

***

*perspektywa Zayna*

Louis napisał mi, że jest właśnie w pociągu i jedzie do sierocińca, by odnaleźć Harry'ego. Mieliśmy iść razem do pracy, ale rozumiem że musiał tam pojechać. Ruszyłem w stronę klubu i gdy tylko wszedłem do środka, poszedłem się przebrać. Miałem na sobie czarną muszkę i krótkie, aż za krótkie, czarne spodenki. Wszedłem na bar, gdzie mogłem widzieć cały klub. Gdy muzyka zaczęła grać, zacząłem tańczyć na różne sposoby. Sam się zastanawiałem dlaczego zgodziłem się na pracę w klubie ale tu można naprawdę sporo zarobić, i to legalne. Nie tylko tańczyłem, ale i również robiłem drinki klientom. To była, powiedzmy, że moja przerwa. Klub był cały zapełniony. Ludzie się bawili, śmiali, tańczyli i pili. Sam napiłem sie drinka i znów stanąłem na barze. Tańczyłem i również obserwowałem kto wchodzi do klubu i kto wychodzi. Po chwili odderwalem wzrok od drzwi i gdy muzyka się zrobiła ciut wolniejsza, ja z powolniłem swoje taneczne ruchy. Spojrzałem na pewnego chłopaka. Jego twarz była znajoma. Serce skoczyło mi do gardła i przestałem na chwile tańczyć, stanąłem za barem i brałem kolejne zamówienia. Poznałem tego chłopaka. To był Liam! Podałem mu drinka i patrzyłem na niego.

-Liam! Co ty tu robisz?- powiedziałem, a raczej krzyknąłem by w ogóle coś usłyszał przez tą głośną muzykę.

- A ty co tu robisz? Przecież to klub dla gejów! - chłopak zmarszczył się i wskazał na drzwi, złapałem go za rękę i wyszliśmy szybko z klubu.

- No właśnie, klub dla gejów. Pracuję tu. A ty tak naprawdę co ty tu robisz? - patrzyłem mu głęboko w oczy i wypowiedziane przez jego słowa, zamurowały mnie. - Jestem tu ponieważ jestem gejem i ten klub jest moim ulubionym klubem. Serio tu pracujesz? Nie mogłeś sobie innej pracy znaleźć?

- Nie, nie mogłem. Tu jest wszystko legalne i dobrze płacą. I moja orientacja seksualna nie ma nic do tego.

- Ale tu pracują sami geje! Zayn, czy ja o czymś nie wiem? Co Perrie na to?

- Jestem biseksualny. Zerwałem z nią. Ponieważ czuje coś do kogoś innego...

Liam uniósł brwi i się przybliżył do mnie, poprawił moja muszkę i odszedł ode mnie.
_________________________________________________________________________________

Miałam dodać w sobotę, ale jakoś tak wszyło że jest dopiero dzisiaj xD Wybaczcie ;) Następny rozdział będzie może w środę. Ale tylko pod warunkiem że pod tym będzie co najmniej 12 komentarzy :D Więc czytajcie, komentujcie i motywujcie :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 11

*perspektywa Louisa*

Z Harrym byliśmy umówieni na 15:30 pod kinem. Nawet nie wiem jaki film mieliśmy obejrzeć, ale właściwie nie miało to dla mnie znaczenia. Chciałam pójść z moim chłopakiem do kina, a nie ma film. Duża, ciemna sala pełna ludzi, a jednak można poczuć, że jest się tam samemu, że cały świat przestaje istnieć, zostają tylko myśli, marzenia i ukochana osoba na fotelu obok. Zawsze uwielbiałem tą magiczną atmosferę jaka panowała w kinie. Uśmiechnąłem się na widok chłopaka stojącego przy kasie i kupującego bilety. Nie podszedłem do niego od razu, chciałam się mu przyjrzeć, zobaczyć jak poprawia swoje loki opadające na czoło, jak uśmiecha się do kasjerki i odchodzi, jak staje w pobliżu wejścia do sali, wyjmuje telefon i sprawdza godzinę. Może to dziwne, ale dla mnie każdy jego ruch, każde spojrzenie, uśmiech, były świętością. Cieszyłem się, że wszystsko zaczyna się znowu układać. Wyprowadziłem się od Jacka i Eleanor. Szukałem teraz jakiejś uczciwej pracy i mogłem bez obaw spotykać się z Harrym. Dzisiaj po filmie, mieliśmy pójść do jego domu. Chciał mi przedstawić swoją przyjaciółkę, Selenę. Hazz zapytał mnie też, czy chciałbym poznać jego dziadka, ale powiedziałem mu, ze na razie to nie jest dobry pomysł. Bałem się, że nie będzie tolerancyjny i zabroni wnukowi spotykać się z chłopakiem. Harry nareszcie mnie zobaczył i podszedł, przerywając moje rozmyślania. Pocałował mnie delikatnie w usta i powiedział:

- Hey skarbie, długo tu stoisz? Zaraz zaczyna się film.

- Cześć Hazz, dopiero przyszedłem - uśmiechnąłem się - A właściwie jaki to film?

Chłopak wyjaśnił mi, że to jakaś komedia romantyczna. Mogłem się tego spodziewać, wiedziałem, że mój loczek uwielbia takie filmy. Ja wolałem filmy sensacyjne i horrory, ale z nim mogłem oglądać nawet bajkę dla dzieci, bo i tak, siedząc obok niego, nie potrafiłem skupić się na treści.

Po dwóch godzinach wyszliśmy z kina, trzymają się za ręce. Ludzie w Anglii są raczej tolerancyjni, więc nikt nie zwracał na nas uwagi.

- To dokąd teraz idziemy? - zapytałem Harry'ego, posyłając mu figlarny uśmiech. - Może zadzwonię do Zayna i zapytam czy zgodzi się wyjść z Liamem i Perrie na kilka godzin, wtedy mielibyśmy trochę czasu, żeby pobyć ze sobą sam na sam...

- Lou, ale ty jesteś niewyżyty, przecież mieliśmy pójść do mnie - zaśmiał się Harry.

- Eh, no dobrze. - powiedziałem zrezygnowany, ale zaraz się uśmiechnąłem, bo Hazz objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

- Obiecuję, że następnym razem ty wybierzesz gdzie pójdziemy.

Dom dziadka Styles'a znajdował się niedaleko kina, więc po 15 minutach spaceru doszliśmy na miejsce. Po obu stronach ulicy stały rzędy bogatych, dużych domów, niektóre miały baseny i wielkie tarasy. Jak byłem mały, to często marzyłem, że kiedyś zamieszkam w takim domu. Ale teraz kiedy miałem przy sobie Harry'ego, mogłem mieszkać gdziekolwiek, a i tak wiedziałem, że będę szczęśliwy.

Weszliśmy do ładnie urządzonego salonu. Na kanapie przed telewizorem siedziała Selena, domyśliłem się, że to ona, bo tylko ona miała być w domu kiedy przyjdziemy.

- Hejka Sel - krzyknął do mnie Harry. Gdy podeszła pocałował ją w policzek. Poczułem lekkie ukłucie zazdrości, chociaż sam czasem całowałem tak El. "Są tylko przyjaciółmi" powtórzyłem sobie w myślach.

- Poznajcie się. To mój chłopak Louis, a to Selena.

- Miło mi cię poznać Lou. Dużo o tobie słyszałam i cieszę się, że nareszcie między tobą i Harrym jest dobrze.

Podalismy sobie ręce, a dziewczyna się do mnie uśmiechnęła. Muszę przyznać, że była ładna, nawet bardzo. Miała długie ciemne włosy i duże oczy. Ale oczywiście nie była tak śliczna jak mój Hazz.

Cały wieczór spędziliśmy rozmawiając, śmiejąc się i oglądając głupie komedie. Było naprawdę miło. Zjedliśmy razem kolację, a po 20:00 musiałem już wyjść, bo w każdej chwili mógł wrócić dziadek Harry'ego.

*miesiąc później*

*Perspektywa Harry'ego*

Wszytko co dobre, kiedyś się kończy. Było już tak fajnie, myślałem, że nic mnie z Louisem nie rozdzieli, że zawsze, mimo wszytko, będziemy razem. Pomyliłem się. Od dwóch tygodni coś zaczęło się między nami psuć. Na początku nie zwracałem na to uwagi, zachowanie Louisa tłumaczyłem tym, że szuka pracy i dlatego nie ma dla mnie czasu. Poza tym, nawet jak się spotykaliśmy, to on zachowywał się dziwnie, tak jakby coś przede mną ukrywał. Próbowałem z nim o tym porozmawiać, ale udawał, że wszytko jest w porządku. Czuję, że on mnie zdradza. Nie chciałem dopuszczać do siebie tej myśli, ale nie mogę się dłużej oszukiwać, szczególnie po tym co wczoraj przeczytałem. Spotkałem się z Lou w restauracji, na chwilę wyszedł do toalety, a telefon zostawił na stole i wtedy dostał SMSa. Wiedziałem, że nie powinienem tego czytać, ale jednak to zrobiłem. "Hey Lou, byłeś wczoraj świetny, mam nadzieję, że dzisiaj to powtórzymy ;) Zayn". W tym momencie poczułem jak mój uporządkowany świat się wali. Zdradza mnie. Z Zyanem. Dlaczego on mi to zrobił?! Łzy płynęły po moich policzkach, nie chciałem z nim rozmawiać, nie chciałem słuchać żadnych wyjaśnień. Ten sms mówił sam za siebie. Nie wiedziałem, że Zayn jest gejem, przecież miał dziewczynę... Wybiegłem z restauracji i wezwałem taxi. Pojechałem do domu, nie chciałem nawet rozmawiać z Sel, która zaraz gdy mnie zobaczyła, zaczęła pytać co się stało. To koniec. Nie mogę być z kimś kto mnie zdradza i okłamuje. Tylko dlaczego on to zrobił? Myślałem, że jest ze mną szczęśliwy...

Leżałem w łóżku, cała poduszka była mokra od moich łez. Louis próbował się do mnie dodzwonić, pisał SMSy, ale jak nawet nie chciałem ich przeczytać. Napewno domyślił się dlaczego wyszedłem, a jeśli jeszcze nie, to niedługo powinien to zrozumieć.

Dwa kolejne dni spędziłem w domu, udając chorobę. Nie chciałem iść w takim stanie do szkoły i nie chciałem spotkać Louisa, który stał codziennie po kilka godzin przed moim domem. Selena mówiła mi, że go widziała i że próbował z nią porozmawiać, zapytać co u mnie, ale ona nic mu nie mówiła... bo nic nie wiedziała. Nie chciałem z nikim rozmawiać o tym co czułem. Chciałem to wszytko przemyśleć, odpocząć. Postanowiłem, że muszę gdzieś pojechać, wyjść z domu, gdziekolwiek. Dziadek wyjechał gdzieś na kilka dni w interesach i miał wrócić dopiero w środę. A więc miałem dla siebie jeszcze dwa dni. Spakowałem plecak i napisałem krótki list do Seleny, żeby się o mnie nie martwiła. Już wiedziałem gdzie pojadę.
________________________________________________________________________________

No więc jest kolejny rodział, tylko mi terez nie narzekajcie, że znowu między chłopakami się psuje ;P Waszym zdaniem było zbyt sielankowo i przewidywalnie, więc postanowiłyśmy trochę namieszać w ich życiu ;) Rozdział jest trochę krótki, ale to dlatego, że chciałam przerwać w ciekawym momencie :D Czekamy na wasze komentarze :) Nowy rozdział dodamy w sobotę :D

sobota, 31 maja 2014

Rozdział 10

Czułem na plecach oddech zbliżającej się śmierci. Nie no, trochę przesadziłem. Ale na serio się bałem. Jeśli ci przestępcy nas zobaczą, to nie wyjdziemy z tego cało. Odwróciłem się ze stachem.
- Louis! - krzyknąłem na widok mojego ukochanego. Z budynku wyszedł on i dwóch innych chłopaków. Gdy mnie zobaczył mocno mnie przytulił.
- Tak się bałem, że coś ci się stało - powiedziałem nadal wtulony w ramiona Lou. - Kocham cię. Nic ci nie zrobili?
- Też cię kocham Hazz. Wszystko jest w porządku, a odkąd się pojawiłeś jest jeszcze lepiej - uśmiechnął się do mnie, a ja przypomniałem sobie, że przecież nie jesteśmy sami. Dwóch chłopaków których nie znałem patrzyło na nas ze zdziwieniem i delikatnymi uśmiechami, Eleanor nie uśmiechała się wcale, była smutna i miała łzy w oczach.
- Poznajcie się - powiedział Lou, nie zwracając uwagi na El, która stanęła z boku. - To mój chłopak Harry, a to Zayn i Liam. Zayn pomógł nam uciec.
Uśmiechnąłem się do chłopaków, a oni do mnie.
- Chyba lepiej będzie jeśli stąd pójdziemy. Mogą nas tutaj zauważyć - powiedziałem.
- Tak, masz rację - powiedział Zayn. - Wy wracajcie do domu, a ja zawiozę Liama do szpitala. Lekarze powinni obejrzeć tą ranę.
- Ja już tam nie wrócę. Nie chcę więcej oglądać Jacka - powiedział Louis. Był zły i nie dziwiłem mu się. Po tym co zrobił mu brat El, nic dziwnego że nie chce już z nim mieszkać.
- Jeśli chcesz to możesz na kilka dni zatrzymać się u mojej dziewczyny. Ja też do niej pojadę. Na pewno się zgodzi.
- To ja już chyba wrócę do domu - w rozmowę wtrąciła się się Eleanor. - Lou, ja nic nie wiedziałam o tych narkotykach, brat nic mi nie mówił...
- Wierzę ci. Porozmawiamy o tym kiedyś. Zadzwonię do ciebie, jak sytuacja się uspokoi, wtedy się spotkamy - Louis uśmiechnął się do dziewczyny, która dzwoniła już po taxi.
Usiedliśmy na ziemi, czekając na samochód. Ustaliliśmy, że Louis, Zayn i Liam pojadą do szpitala, a później do mieszkania dziewczyny Zayna. Ja i El mieliśmy wrócić do swoich domów. Liam powiedział, że nie chce na razie wracać do siebie. Gdy taksówki przyjechały, pożegnałem się z moim chłopakiem i umówiliśmy się, że zadzwoni jutro i się spotkamy.


*perspektywa Louisa*
Gdy dotarliśmy do domu, Zayn od razu zaczął gadać z Perrie. - Hej kochanie, możemy tu z chłopakami nocować przez kilka dni? No jeśli nie masz nic prze...- Jednak Perrie mu przerwała. - Możecie tu nocować ile chcecie. Ja wyjeżdżam jutro z rodzicami do Nowego Jorku więc macie dom dla siebie! - uśmiechnęła się i pocałowała delikatnie Zayna i poszła do swojego pokoju.
Mój mózg już nie pracował. Jedyne co w tym momencie chciałem to się wykąpać i jak najszybciej zasnąć. Gdy się wykąpałem, napisałem SMSa do Harry'ego.

Do Curly (23:42)

"Tęsknię tak bardzo za tobą. Nie mogę się doczekać aż cię zobaczę i przytulę. Kocham cię x Twój Lou."

Odłożyłem telefon i położyłem się do łóżka. Dzieliłem pokój z Liam'em, który leżał na boku i patrzył w ścianę. - Wszystko okej Liam? - spytałem gdy do niego podchodziłem, jednak ten nie odpowiedział tylko się skulił i udał ze śpi. Zrezygnowany wróciłem do swojego łóżka i próbowałem zasnąć.
Następnego dnia obudziłem się przez upadek szkła. Jęknąłem niezadowolony i wstałem po czym poszedłem do łazienki się odświeżyć. Zszedłem na dół i zobaczyłem Zayna, Perrie i Liama. Liam siedział przy stole i pił kawę. Zayn i Perrie stali w kuchni i przytulali się do siebie. Zrobiłem sobie kawy i dołączyłem do Liama, który bawił się kubkiem nie patrząc na mnie, ani na przytulającą się parę. Pisałem kilka SMSów z Harrym i umówiłem się na godzinę 15. Perrie się pożegnała i wyszła do pracy. Ku mojemu zdziwieniu Liam zaczął się inaczej zachowywać. W trójkę udaliśmy się do salonu i Liam siadł od razu obok Zayna. Zaczęliśmy oglądać jakiś film który był cholerny nudny ale musiałem to z nimi oglądać. Zbierała się 15 więc zacząłem się szykować.

***
Zayn wyciągnął kieliszki i czerwone wino. Nie mogłem od niego oderwać wzroku.
Miał coś w sobie co go przyciągało. Nalał nam wina i napiliśmy się. Louis zapewne zostanie na noc u Harry'ego więc ten wieczór był tylko dla nas. Boże.. Ogarnij się Liam! Nie jesteś gejem. Nie możesz być gejem. Skarciłem się w myślach ale nadal się wpatrywałem w jego usta. Westchnąłem cicho i oparłem się o kanapę. Niepewnie odgarnąłem jego włosy z czoła a on się dziwnie na mnie spojrzał.
- To co my będziemy robić przez ten cały wieczór? - spytał mnie nagle gdy byłem za bardzo skupiony na jego bliznach.
- Nie mam pojęcia Zayn. Ja chyba pójdę się wykąpać. - odpowiedziałem szybko
- Ale daj mi sprawdzić twoja ranę! Nie puszczę cię pod prysznic! - oblizałem dolna wargę i poczułem smak czerwonego wina które przed chwilą wypiłem.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć bo Zayn podwinął mi bluzkę i zaczął patrzyć na zabandażowane miejsce.
- Oh Liam, ja bym uważał z kąpielą.- zakrył mój bandaż/plaster i przejechał palcem po moim podbrzuszu. Poczułem ciarki i spojrzałem na niego.
- Będę uważał Zayn. - uśmiechnąłem się lekko i wstałem po czym udałem się do łazienki.
Zamknąłem się na klucz i zacząłem się rozbierać. 'Liam. Nie myśl o nim. Nie myśl! On ma dziewczynę a ty nie jesteś gejem.'- wmawiałem to sobie co chwile ale jednak nie mogłem przestać o nim myśleć. Kąpiel minęła szybko i wyszedłem z łazienki. Poszedłem do salonu w samym ręczniku i wziąłem swój telefon i poszedłem do swojego pokoju.
- A ty dokąd?- usłyszałem za plecami i obróciłem się.
- Jestem zmęczony, idę się położyc.- położyłem się na boku i zamknąłem oczy.
Po chwili poczułem ciepło i uścisk.
- Chyba nie chcesz spać sam co? Jest dość zimno.- westchnąłem i obróciłem się. - Dobrze, ale tylko dzisiaj.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A więc, kolejny rozdział napisany :D Mam nadzieje ze wam sie spodoba! Dzisiaj ja (Patrycja) dodaje rozdział! Jeśli macie jakieś pytania lub uwagi to zapraszam na mój ask i twitter. (linki są po prawej stronie bloga :). Następny rozdział będzie jak najszybciej i bardzo prośimy o komentarze :) To bardzo motywuje!
 

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 9

Po 20 minutach samochód się zatrzymał. Wyjrzałem przez szybę. Pierwsza moja myśl, gdy zobaczyłem zniszczony, opuszczony budynek, to że kierowca pomylił adres.

- To na pewno tutaj? - zapytałem podejrzliwie.

- Taki pan podał adres. - odpowiedział taksówkarz monotonnym, zmęczonym głosem.

Wręczyłem mu banknot i wysiadłem. Rozejrzałem się. Była to zdecydowanie jakaś biedna, zaniedbana część miasta. W takich miejscach jak to, załatwia się różne brudne interesy. Nie miałem już złudzeń, że ta przesyłka to coś legalnego. Dlaczego pozwoliłem się w to wmieszać?! Byłem na siebie zły. Spojrzałem jeszcze raz na kartkę z adresem. Tak, to tutaj.. Budynek wyglądał na opuszczony magazyn. Zapukałem w duże metalowe drzwi. Po chwili otworzył mi jakiś facet, wyglądający na 30 lat. Ruchem głowy pokazał mi, że mam wejść. W środku wcale nie wyglądało lepiej niż na zewnątrz.

- Mogłem się tego spodziewać, że Jack stchórzy - powiedział zachrypniętym głosem mężczyzna którego na początku nie zauwążyłem. Stał oparty o jedną ze ścian i palił papierosa. Gdy podszedł bliżej zobaczyłem, że ma wytatuowane ręce i dużą bliznę na twarzy. - Mówiłem mu, że tym razem sam ma przyjechać z paczką. Już od dawna probuje nas oszukać i teraz nadszedł czas żeby za to zapłacił - uśmiechnął się pogardliwie.

Nawet nie wiedziałem o co mu chodzi. Zaczynałem się na prawdę bać. Chciałem jak najszybciej oddać im tą paczkę i stąd odjechać.

- Proszę to dla pana. To ja już pójdę... - powiedziałem niepewnie, położyłem kartonik na stoliku i odwróciłem się w stronę drzwi.

- Nie tak szybko - powiedział facet z blizną. - Mark, Zayn! Zaprowadźcie naszego gościa do.. hmm.. poczekali i przypilnujcie żeby grzecznie poczekał aż Jack do nas przyjedzie - zwrócił się do trzydziestolatka który mnie tutaj wpuścił oraz do młodego bruneta który stał za nim. - Jeśli twój szef nie pojawi się tutaj jutro do 14:00, zabijemy cię - powiedział do mnie z uśmiechem który nie pasował do sytuacji.

Miałem ochotę krzyczeć, płakać, uciec stąd, ale wiedziałem, że to nie ma sensu. Nikt by mnie nie usłyszał, a mogłem tym tylko pogorszyć swoją sytuację. Pomyślałem o Harrym, o tym że jeszcze kilka godzin temu był przy mnie, że byłem szczęśliwy, a teraz zamiast się z nim spotkać, wplątałem się w jakieś porachunki mafi. Nienawidziłem brata Eleanor za to, że nie powiedział mi że to coś niebezpiecznego, nielegalnego. Dlaczego sam nie zawiózł im tej cholernej paczki?!

Mark i Zayn złapali mnie za ręce i chociaż próbowałem stawiać opór, zaprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia. Było mniejsze od tego w którym poznałem ich szefa, a także dużo ciemniejsze. Światło docierało tutaj tylko przez małe okienko przy suficie i oświetlało brudne ściany z których odpadała szara farba. Wyglądało to jak sceneria z jakiegoś filmu kryminalnego, w którym mafia przetrzymuje zakładników. Miałem nadzieję, że Jack szybko przyjedzie. Ale czy on w ogóle zamierzał się tutaj pojawić?

Posadzili mnie na krześle, związali i wyszli. Po chwili dostrzegłem, że nie jestem sam w tym pomieszczeniu. W rogu pokoju, również przywiązany do krzesła siedział pobity chłopak. Miał chyba jakaś ranę na brzuchu bo bardzo krwawił. Zobaczył, że mu się przyglądam.

- Hej, jestem Liam. - powiedział.

- Hej. A ja Louis. Długo cię tu trzymają?

- Prawie tydzień - skrzywił się z bólu. - Mój ojciec i tak nie zapłaci żadnego okupu. Mówiłem im to, ale nie chcą mnie słuchać. A ja wiem, że on ma gdzieś to co się ze mną stanie. Dla niego nawet lepiej by było gdybym umarł...

- Nie możesz tak myśleć. Na pewno mu na tobie zależy - próbowałem go jakoś pocieszyć, ale chyba go nie przekonałem, bo uśmiechnął się smutno i powiedział:

- On nigdy nie traktował mnie jak syna. Jest prezesem dużej firmy, zależy mu tylko na kasie. Zarabia bardzo dużo, ale ciągle mu mało, dlatego zajął się też handlem narkotykami. Właśnie przez to mnie porwali, szantażują go, że jeśli im nie zapłaci, to ujawnią mediom, że znany biznesmen jest dilerem. Ale mój ojciec wie, że tego nie zrobią, bo nie mają za dużo dowodów. Jest gotowy zaryzykować moje życie...

Siedzieliśmy w milczeniu przez około godzinę. A może to było piętnaście minut? Gdy nic nie można zrobić, czas mija wyjątkowo wolno. Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł jeden z tych facetów którzy mnie wprowadzli, chyba miał na imię Zayn. Nie wyglądał na przestępcę. Podszedł bez słowa do Liama, wyjął z kieszeni bandaż i opatrzył jego ranę na brzuchu.

- Wszytko okej? - zapytał cicho i z troską w głosie.

- Tak, dziękuję - odpowiedział Liam.

Ciemnowosy chłopak podszedł teraz do mnie i przedstawił się i zapytał czy jestem głodny, albo czy chce mi się pić. Zdziwiło mnie jego zachowanie, pracował przecież dla dilerów narkotyków, nie powinien być taki... miły. Powiedziałem, że nic nie potrzebuję, więc odszedł w kierunku drzwi, ale nie wyszedł, tylko usiadł na trzecim krześle, które stało przy ścianie. Postanowiłem go o coś zapytać, chociaż trochę się bałem.

- Kiedy nas stąd wypuścicie? Nic wam nie zrobiliśmy, ja nawet nie wiedziałem co jest w tych paczkach które Jack kazał mi roznosić!

- Wierzę ci. Ale mój wujek nie. Nie podoba mi się to co on robi, ale nie mogę mu tak po prostu powiedzieć, żeby was uwolnił. Chcę wam pomóc, naprawdę.. - powiedział to smutnym głosem, w którym wyczułem szczerość.

- On nie kłamie. Na prawdę bardzo mi pomagał przez te kilka dni. Gdyby nie on to wczoraj pewnie by mnie zabili - powiedział do mnie Liam i z wdzięcznością uśmiechnął się do Zayna.

- Ta rana w brzuchu jest poważna. Powinieneś pojechać do szpitala, jeśli twój ojciec szybko nie zapłaci tego okupu to się wykrwawisz - Zayn chyba na prawdę martwił się o zdrowie rannego chłopaka.

- Przecież wam mówiłem, że nie zapłaci. Dla niego nie ma znaczenia to czy umrę. Mam dużą rodzinę, ale oni nigdy mnie nie rozumieli. Nie potrafili zaakceptować tego, że nie chcę w przyszłości pracować w firmie ojca. Ale ja się nie poddam, chcę śpiewać. Tylko muzyka ma dla mnie sens. Właściwie to nikogo nie interesuje to czy umrę. Wszyscy mają mnie gdzieś. - po policzku Liama spłynęła łza. Było mi go szkoda.

- Przestań. - powiedział Zayn. - Nie wszyscy. Może nie znamy się jakoś długo, ale nie pozwolę ci umrzeć. Dzisiaj wieczorem stąd uciekniemy. - w jego głosie słychać było determinację.

Bardzo mnie zaskoczył. Nie był zły, był raczej bardzo dobry i nie pasował do tego miejsca. Po chwili zastanowienia odpowiedział nam swój plan. Miał nas wyprowadzić tylnym wyjściem, kiedy jego wujek pojedzie do domu. Zayn chciał uciec z nami, wiedział że gdyby pozwolił nam samym uciec, to miałby problemy. Poza tym już od dawna planował żeby rozpocząć normalne, uczciwe życie.

*perspektywa Harry'ego"

Siedziałem w parku już ponad trzy godziny. Louis nie odbierał telefonu, nie odpisywał na sms-y. Zaczynałem się martwić. Przecie to on zaproponował spotkanie, więc na pewno planował się tu pojawić. Może coś mu wypadło? Nagle poczułem wibracje telefonu. Przyszedł sms. Od Lou.

(17:40) od BooBear

"Louis wyjechał 3 godziny temu zanieść jakąś paczkę. Mój brat mu kazał. Telefon zostawił w domu, myślę, że powinien już dawno wrócić. Martwię się o niego :( Mój brat też jakoś dziwnie się zachowuje ale nic nie chce mi powiedzieć. - Eleanor."

Teraz to już naprawdę się martwiłem. Co się dzieje z moim Louisem? Może miał wypadek? Nie chciałem nawet o tym myśleć. Szybko odpisałem do El.

(17:44) do BooBear

"Spotkajmy się za 15 minut pod twoim domem. Ja też się martwię. Musimy go znaleźć! Spróbuj wypytać brata gdzie Lou miał zawieźć tą przesyłkę. - Harry."

Szybko pobiegłem na umówione miejsce. El już na mnie czekała. Miała łzy w oczach i wtedy zrozumiałem, że ona też go kocha. Nie traktowała tego tylko jak przyjaźń. Był dla niej ważny, bardzo ważny. Poczułem się zazdrosny, ale teraz nie miało to znaczenia. Musieliśmy połączyć siły, żeby znaleźć Louisa.

- Jack mi wszytko powiedział. Przysięgam, że o niczym nie wiedziałam, inaczej nie pozwoliłabym żeby Lou dla niego pracował - dziewczyna wybuchnęła płaczem. Przytuliłem ją i zapytałem o co chodzi. - Jack jest dilerem, handluje narkotykami, a teraz jakaś mafia chce go zabić, bo próbował ich oszukać. A on zamiast zgłosić to na policję, wysłał go nich Louisa.

Poczułem jak miękną mi nogi, a przed oczami pojawiają się czarne plamki. Musiałem oprzeć się o płot, żeby nie zemdleć. Łzy płynęły po moich policzkach. Tak bardzo bałem się, żeby nic mu się nie stało. Wierzyłem, że Eleanor nic o tym nie wiedziała, ale i tak byłem na nią zły. Mieszkała z nimi przez tyle czasu i nie zauważyła w co bawi sie jej brat?! Muszę coś zrobić. Muszę uratować mojego chłopaka. Nawet jeśli to mnie ma zabić mafia, zamiast niego.

- Masz ten adres pod który pojechał? - zapytałem dziewczynę.

- Tak. - podała mi kartkę na której drobnym pismem napisała adres. - Powinniśmy pójść na policję.

- Nie. Nie ma na to czasu. Mogą go zabić w każdej chwili - powiedziałem połykając łzy. Wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem po taxi.

Minęło pół godziny i byliśmy na miejscu, przed jakimś opuszczonym magazynem. Właśnie ktoś z niego wychodził, jakiś facet z blizna. Schowaliśmy się z Eleanor, za jakimiś kartonami które stały niedaleko wejścia i czekaliśmy aż odjedzie. Po chwili usłyszeliśmy jak za nami otwierają się drzwi. Kurwa! Już po nas. Zaraz nas znajdą i zabiją.
______________________________________________________________________________
Bardzo przepraszam, że dodaję ten rozdział dopiero dzisiaj, ale jestem chora. Wczoraj miałam gorączkę i nie miałam jak dokończyć tego rozdziału. Mam nadzieję że wam się spodoba :) Jest trochę dłuższy od poprzednich ;) I mam jeszcze do was pytanie miśki :D Pod poprzednim rozdziałem ktoś napisał 4 komentarze, wiem, że była to jedna osoba (wystarczy spojrzać na godziny dodania), więc kochany czytelniku, powiedz mi kim jesteś, ujawnij się xD Bo chcę ci podziękować. To bardzo miłe zobaczyć, że komuś aż tak bardzo zależy żebym szybcej dodała następny rozdział :) Teraz również bardzo prosze o komentarze, bardzo mnie to motywuje <3

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 8

Eleanor była ładna i wydawała się być miła. Jednak nie podobał mi się sposób, w jaki patrzyła na Louisa. Widziałem w jej oczach zaskoczenie, a zarazem ból i zazdrość gdy mnie zobaczyła. Czułem, że mnie nie polubiła. A co jeśli ona coś czuje do mojego Lou? Wolę o tym nie myśleć...
Zegar wskazał godzinę 14:00 co oznaczało, że musze się już zbierać, bo zaraz starszy brat Eleanor przyjdzie do domu. Nie mógł mnie oczywiście zobaczyć bo Lou miałby kłopoty... Wymieniliśmy się numerami telefonów i pożegnaliśmy się długim uściskiem i pocałunkiem.

***
Gdy wszedłem do domu dziadka Styles'a, który był zarazem i moim domem, od razu moim oczom ukazała się Selena.

-Harry! Gdzieś ty do cholery był! Martwiłam się o ciebie! Wyszedłeś na pięć minut do sklepu, a nie było cię cały dzień i noc!

Uśmiechałem się cały czas, nie tylko z powodu złej miny Seleny, ale też z wspomnień z zeszłego dnia. Selena wiedziała o Louis'ie, już na początku naszej znajomości wszystko jej opowiedziałem.

- Byłem w sklepie i nie uwierzysz co się stało! Zobaczyłem Louisa! Na początku nie byłem pewien czy to on, przecież nie widzieliśmy się od roku, ale go od razu rozpoznałem. No i tak mi dzień zleciał Sel. Długo rozmawialiśmy, wyjaśniliśmy sobie wszytko. Wiesz, że on myślał, że jesteś moją dziewczyną i dlatego się nie odzywał? Nocowałem u niego wiec nie musisz się martwić. Przepraszam, że nie kupiłem tych czekolad ale wybacz mi, miałem inne myśli w tamtej chwili.. - uśmiechnąłem się tajemniczo.

Selena patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Sam nie wierzę, że go spotkałem ale widocznie taki był los.
Poszedłem do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Dostałem sms'a od Lou.

(15:34) od BooBear
"Hej Sweetcheeks :) masz ochotę się spotkać za pół godziny w parku? x Twój Lou"

Uśmiechałem się jak głupi w ekran telefonu i szybko odpisałem:

(15:36) do BooBear
"Hej Boo :) pewnie ze chcę! Do zobaczenia x Twój H."

Szybko wstałem z łóżka i zacząłem przeszukiwać szafę. Musiałem ładnie wyglądać dla swojego chłopaka. "Swojego chłopaka" jak to ładnie brzmi... Nigdy nie miałem szansy by te słowa wypowiedzieć. Teraz w moich myślach brzmią pięknie.
Ubrałem szybko najładniejsze ciuchy i użyłem swoich ulubionych perfum. Powiedziałem Selenie, że wychodzę i udałem się w stronę parku.


 
*perspektywa Louisa*

Harry wyszedł o 14:00, minęła minuta, a ja już za nim tęskniłem. To było trochę dziwne, ale podobno zakochani tak już mają. Chciałem znowu poczuć go w swoich ramionach, pocałować i powiedzieć jak bardzo go kocham. Był dla mnie najważnejszy.
Siedziałem na kanapie i myślałem o moim ukochanym, a Eleanor sprzątała w kuchni. Przypomniałem sobie, że nawet nie zapytałem jak jej poszło na castingu.

- El, jak tam było? Dostałaś jakąś rolę? - zapytałem z uśmiechem.

- Niee, znowu powiedzieli że się odezwą. Zawsze słyszę to samo, a jeszcze nigdy nie zadzwonili - powiedziała przygnębionym głosem. Była bardziej smutna niż po poprzednich nieudanych castingach, ale nie chciałem jej wypytywać o co chodzi.

- Nie przyjmuj się. Zobaczysz, że jeszcze spełnisz swoje marzenia i będziesz sławna - odpowiedziałem i przytuliłem ją.

- Może masz rację... Ale na razie nie jestem sławna i muszę zrobić dla was jakiś obiad - uśmiechnęła się delikatnie.

Wróciłem do salonu i z kieszeni wyciągnąłem telefon. Chciałem napisać sms'a do Harry'ego i umówić się z nim. Założę się, że mój chłopak tęsknił za mną tak samo, jak ja za nim.

(15:34) od BooBear
"Hej Sweetcheeks :) masz ochotę się spotkać za pół godziny w parku? x Twój Lou"

Po dwóch minutach dostałem odpowiedź

(15:36) do BooBear
"Hej Boo :) pewnie ze chcę! Do zobaczenia x Twój H."

Uśmiechnąłem się i już chciałem wyjść na umówione miejsce i tam poczekać, ale do domu wrócił Jack.

- Siema! Jak tam ci minął wczorajszy dzień? Pewnie tęskniłeś za moją siostrzyczką - powiedział do mnie z szerokim uśmiechem.

Oczywiście nie mogłem powiedzieć mu prawdy, że o El nie pomyślałem nawet przez chwilę, bo byłem z moim chłopakiem. Musiałem udawać, że jestem w niej bardzo zakochany. Zaczynałem żałować, że zgodziłem się go okłamywać, nie wiedziałem kiedy uzbieram dość kasy żeby się od nich wyprowadzić i znaleźć inną pracę.

- Jasne, bardzo tęskniłem - uśmiechnąłem się. - Ale teraz muszę wyjść i coś załatwić. - powiedziałem z nadzieją, ze nie zapyta o co chodzi.

- Właśnie chciałem ci powiedzieć, żebyś zawiózł paczkę pod ten adres - podał mi niezbyt duże pudełko i karteczkę z zapisanym adresem.

- Mogę to zrobić później? - nie mogłem przecież wystawić Harry'ego, a poza tym miałem już dosyć tych podejrzanych interesów które prowadził Jack.

- Nie. To pilne i ważne. Powiedziałem, że za 30 minut ktoś ode mnie zawiezie paczkę. Musisz to załatwić.

- A ktoś inny nie może pojechać?

- Powiedziałem, że ty to masz zrobić! Jeśli coś ci nie pasuje to poszukaj sobie innej roboty! - krzyknął.

Ten jego wybuch trochę mnie wystraszył, nigdy wcześniej nie zachowywał się tak agresywnie. Postanowiłem, że to będzie ostatnie zlecenie jakie wykonam, a od jutra zacznę szukać nowej, bardziej legalnej pracy. Zamówiłem taksówkę i szybko wyszedłem z domu. Musiałem się spieszyć, jeśli za pół godziny miałem być na miejscu. Gdy byłem już w samochodzie, chciałem napisać sms'a do Hazzy, że nie mogę się z nim spotkać. Cholera! Zostawiłem telefon na stole! Nie mogłem już po niego wrócić.. trudno, może Harry mi wybaczy. Źle czułem się z tym, że tak go potraktowałem. Pewnie teraz czeka na mnie w parku i myśli że zapomniałem o naszej pierwszej oficjalnej randce.
_______________________________________________________________________________

Witajcie kochani! :D Nie było 17 komentarzy pod poprzednim rozdziałem, więc ten jest dopiero dzisiaj... ale jeśli teraz uda wam się do środy nabić chociaż 15, to dodam rozdział 9, w którym będzie ciekawie... :D Nie proszę was o żadne "kreatywne" komentarze (chociaż z takich najbardziej się cieszę i jestem za nie wdzięczna), wystarczy tylko jeśli napiszecie, że przeczytaliście i czekacie na next :)

Libster Blog Award

Bardzo dziękujemy za nominację Edzi. oo :) I zapraszam na jej bloga http://vampirestoown.blogspot.com/


Czym jest LBA ?

"Nominacja do Libster Blog Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" .Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia .Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała.Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.Nie wolno nominować bloga, który cię nominował ".
 
 
1.Ulubiona pora roku?
Justyna: Wiosna,  Patrycja: Lato
2.Co cie inspiruje do pisania?
Justyna: niektóre piosenki oraz komentarze od czytelników :)  Patrycja: motywacja od czytelników.
3.Ulubiony blog?
Justyna: Give Me Your Time i Different - Harry Styles Fanfiction  Patrycja: nie wiem
4.Masz twittera?
Justyna: Tak, @69_with_batman  Patrycja: Mam, @nandotastic
5.Uważasz,że pisanie długich notek jest sensowne, czy nie?
Justyna: Myślę, że lepiej czasem dodać krótkie, ale częściej ;)  Patrycja: Niektóre powinny być krótkie
6.W twojej miejscowości wybuchła epidemia zombie.Czym będziesz się bronić?
Justyna: "Avada Kedavra" i po kłopocie xD  Patrycja: kołdrą ;D
7.Masz najlepszą przyjaciółkę?
Justyna: tak,  Patrycja: niestety nie
8.Co cenisz w człowieku najbardziej?
Justyna: Szczerość, poczucie humoru, uczciwość   Patrycja: Szczerość
9.Jakie jest twoje największe marzenie?
Justyna: Mam dużo marzeń, jednym z nich jest koncert One Direction w Polsce :)  Patrycja: Pomagać ludziom
10.Pisząc opowiadania, wcielasz charakter kolegi/ koleżanki w jakąś postać?
Justyna: Czasem tak, często też zastanawiam się jak ja bym się zachowała w danej sytuacji.  Patrycja: Tak, czasami
11.Czy masz jakiś życiowy cel?
Justyna, Patrycja: Być szczęśliwym.
 
Blogi które nominujemy:
10.
11.
 
Pytanka do nominowanych:
1. Ile masz lat?
2. Lubisz czytać książki? Jeśli tak, to jakie?
3. Jesteś osobą towarzyską czy raczej typem samotnika ?
4. Co zazwyczaj robisz w deszczową pogodę ?
5. Gdyby ktoś napisał Twoją biografię, jak brzmiałby jej tytuł?
6. Jaka osoba zna Cię lepiej niż ktokolwiek inny?
7. Uważasz siebie za osobę wrażliwą?
8. O czym myślisz przed snem?
9. Masz swoje ulubione cytaty, życiowe motto? 
10. Wolisz mieć wszystko zaplanowane czy raczej podejmujesz spontaniczne decyzję?
11. Jesteś osobą cierpliwą ?