niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 1

Często granica pomiędzy przyjaźnią, a miłością jest bardzo cienka. Ktoś kogo przez całe życie uważałem za najlepszego przyjaciela okazał się dla mnie kimś więcej. Nadal boję się tego uczucia, nadal nie potrafię zrozumieć jak to się stało, że zakochałem się w kimś kto był dla mnie prawie jak brat, ale jednego jestem pewnie - on nigdy nie będzie dla mnie tylko przyjacielem.

Poznaliśmy się w kwietniu 1999 roku. Miałem wtedy pięć lat. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, nikt z rodziny nie chciał się mną zaopiekować, dlatego trafiłem do sierocińca St. Joseph w północnej Anglii. 

Okolica była bardzo piękna, zielone łąki i pola rozpościerały się aż po horyzont. Stary budynek w którym mieścił się sierociniec znajdował się w dużym parku. Teraz z perspektywy lat, widzę, że było to dosknałe miejsce dla dzieci - świeże powietrze, spokój, dużo miejsca do zabawy - ale w tamtym momencie, to miejsce wyglądało dla mnie jak z horroru. Byłem przerażony, wiedziałem, że moi rodzice umarli i zaczynało do mnie docierać, że od tej pory moje życie całkowicie się zmieni. Najbliższych 13 lat miałem spędzić w tym domu z ludźmi którzy byli dla mnie obcy.

Chociaż minęło już dziesięć lat, pamiętam tamten dzień, jakby to było wczoraj. Wysoka, szczupła kobieta w średnim wieku, która była dyrektorką tej placówki, prowadziła mnie długim korytarzem do głównej sali. Miałem poznać tam pozostałe sieroty i opiekunów. Wprowadziła mnie do dużego pomieszczenia, które jak się później okazało, służyło tu za jadalnię. Gdy weszliśmy zapanowała cisza i poczułem na sobie ciekawe spojrzenia wszystkich dzieci.

- Witajcie moi drodzy - zaczęła swoją przemowę dyrektorka. - Chciałam wam przedstawić nowego kolegę. Nazywa się Harry Styles, ma pięć lat i od dzisiaj z nami zamieszka. Mam nadzieję, że miło go tutaj przywitacie i szybko się zaprzyjaźnicie. A teraz Harry - zwróciła się do mnie - usiądź gdzieś. Zaraz będzie obiad.

Rozejrzałem się po sali. Większość miejsc przy stolikach była już zajęta, ale jeden przy oknie był wolny. Poszedłem w jego kierunku i usiadłem na krześle. W tym momencie obok mnie pojawił się gruby chłopiec, wyglądający na dziesięć lat.

- To moje miejsce! Jesteś tu nowy, więc musimy dać ci nauczkę, żebyś sobie zapamiętał kto tutaj rządzi!

Po krótkiej chwili obok chłopaka pojawiło się trzech jego kolegów. Wszyscy byli ode mnie silniejsi, nie miałem z nimi szans. Bałem się i nie rozumiałem dlaczego mnie zaczepiają, mogli po prostu poprosić żeby się przesiadł.

- Prze-przepraszam - powiedziałem cicho.

Grupa chłopaków roześmiała się. 

- My tak szybko nie wybaczamy. - powiedział najwyższy z nich i już miał mnie uderzyć, gdy ktoś złapał jego rękę.

- Zostaw go! - spojrzałem w bok, żeby sprawdzić kto stanął w mojej obronie. Szczupły chłopiec, trochę wyższy ode mnie. Miał na sobie trochę zniszczoną jeansową kurtkę i niebieską koszulkę która podkreślała kolor jego dużych błękitnych oczu.

- No proszę! Ktoś tu się miesza w nie swoje sprawy - krzyknął gruby chłopiec który jako pierwszy mnie zaczepił. - Radzę ci, Tomlinson, żebyś nie próbował mnie oskarżać. - gdy to powiedział uderzył chłopca prosto w nos. Po chwili na jego jasnej koszulce było widać ślady krwi.

- Co tu się dzieje?! - zapytała nauczycielka, zaalarmowana hałasem.

- Proszę pani, Louis się przewrócił i uderzył w nos. - powiedział z udawaną troską grubas.

- Na pewno tak było Leonie? - pani spojrzała na niego z niedowierzaniem.

W tym momencie w rozmowę wtrącił się Louis.

- Tak, przewróciłem się, ale nic mi nie jest. - powiedział cicho.

- No dobrze, chodź ze mną, musimy cię opatrzyć. A wy poczekajcie spokojnie na obiad.

Nie wiedziałem dlaczego ten chłopiec stanął w mojej obronie i nie powiedział prawdy o tym kto go uderzył, ale wiedziałem, że muszę mu podziękować. Po południu poszedłem do parku i zobaczyłem go siedzącego pod jednym z drzew.

- Dziękuję, za to co zrobiłeś - powiedziałem do niego nieśmiało.

- Nie ma za co - uśmiechnął się do mnie. - Ale pamiętaj, żeby w przyszłości nie zaczynać z Leonem. To syn dyrektorki.

- Okay. Zapamiętam. - odwzajemniłem uśmiech i już chciałem odejść, kiedy Louis powiedział:

- Masz na imię Harry, tak?

Przytaknąłem.

- Jeśli chcesz, to możesz usiąść ze mną. - znowu się uśmiechnął. Miał piękny uśmiech, miałem nadzieję, że będę go często oglądał. - Nazywam się Louis Tomlinson - kontynuował - Mam osiem lat, a w sierocińcu jestem od czterech. Rozumiem jak się czujesz, ale szybko przyzwyczaisz się do tego miejsca.

Rozmawialiśmy jeszcze długo. Lou oprowadził mnie po budynku i dużo o wszytkim opowiedział. Od tego dnia byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, wszędzie chodziliśmy razem, Louis pomagał mi w nauce, a ja jemu w pisaniu piosenek. Największym marzeniem mojego przyjaciela było to, że gdy opuści sierociniec, zostanie piosenkarzem.

Nasze życie płynęło bardzo spokojnie, byliśmy dla siebie jak bracia, spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę. Wszytko zmieniło się w dniu moich piętnastych urodzin, kiedy dowiedziałęm się, że mój dziadek ze strony ojca, chce mnie adoptować. Rodzice nie utrzymywali z nim kontaktu, a o ich śmierci dowiedział się niedawno, ponieważ dopiero wrócił z Australii. Wiedziałem tylko, że jest bardzo bogaty. 

Nie chciałem z nim zamieszkać, nie chciałem zostawiać Louisa, który i tak niedługo musiałby opuścić sierociniec. I wtedy właśnie uświadomiłem sobie co naprawdę do niego czuję. Nie chciałem mieszkać z bogatym dziadkiem, pójść na studia, mieć dobrą pracę i założyć rodzinę. Od zawsze gdy myślałem o przyszłości, widziałem siebie i Lou. Był dla mnie najważniejszy, kochałem go, nie tylko jak przyjaciela, ale jak największy skarb i sens życia... zrobiłbym dla niego wszytko. Bałem się mu powiedzieć o tym co czuję, pewnie nie odwzajemniał mojego uczucia, nie chciałem się ośmieszyć... Poza tym, zawsze trochę mnie onieśmielał, gdy patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, gdy mówił, że mam piękne dołeczki w policzkach kiedy się uśmiecham, gdy przez przypadek dotykał mojej dłoni... czułem wtedy motylki w brzuchu.

Czasem w nocy myślałem jak to by było gdyby mnie pocałował, marzyłem żeby poczuć dotyk jego miękkich warg. Bałem się tego co do niego czułem, bałem się, że to zniszczy naszą przyjaźń... Nie wiedziałem co mam robić. Dwa tygodnie temu dyrektorka poinformowała mnie, że niedługo zamieszkam u dziadka. Gdy powiedziałem o tym Louisowi, bardzo posmutniał, od tego czasu coraz mnie rozmawialiśmy. 

Czułem się, jakby czas przyspieszył. To już pojutrze na zawsze miałem opuścić miejsce w którym się wychowałem i chłopaka którego kochałem.

26 komentarzy:

  1. Baaardzo mi się podoba <3 Uważam że wpadłaś na świetny pomysł i fanfiction będzie bardzo ciekawe! Czekam na następny rozdział. Powodzenia! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne <3 Naprawde <3 Zapowiada sie ciekawy ff :) Czekam na dalsze rozdzialy <33 / 1DDemiEdMyWorld

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział i ciekawa fabuła. czekam na następny ;) x
    @L_loves_H

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto ci zrobił nagłówek? Bardzo mi się podoba. :3 +Dziwi mnie, że nie ma nic, o tym, kiedy, co ile będą się pojawiać rozdziały. O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagłówek zrobiłam sama :) Fajnie, że ci się podoba :D Mi też xD Jestem z siebie dumna heheh. A nowe rozdziały będą prawdopodobnie co tydzień (muszę jeszcze to omówić z Lilą, dzisiaj wieczorem pojawią się też dwie nowe strony "Bohaterowie" i "O autorkach" )

      Usuń
  6. Bardzo mi się podoba <3 Ciekawa fabuła. Nie umiem doczekać się next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne ff <3 Czekam na następną część <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uu, pierwsze ff o Larrym które mi się spodobało ^^
    Czekam na nexta ;*
    @horaneex

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne :) czekam na next ;)
    @icantchange1897

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się podoba. ! <3
    Rozdział i fabuła - genialny!
    Świetnie piszesz. :)
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. :D
    Życzę weny.
    Pozdrawiam.
    @Myy_Liffee
    PS. Śliczny nagłówek. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudownie piszesz, nie jestem ls ale w sumie mi się podoba

    @kinqbizzle / worldofhopex.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi się pooodoba, czekam na next awaw <3 zapraszam do mnie na http://montecarlofanfiction.blogspot.com/ /@Biebers_Imperio

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne *o* czekam nn <33

    @l0ueh

    OdpowiedzUsuń
  14. czekam na to co będzie dalej
    @love_cat1994

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne *^*
    Czekam na dalszy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny <3 Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Swietny pomysl na fabule :) masz fajny styl pisania, taki lekki. Bardzo przyjemnie się to czyta :)
    @cutelarreh

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, bardzo mi się podoba xx
    @lou_my_angel

    OdpowiedzUsuń
  19. To jest świetne! Bardzo fajny pomysł na opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetnie się zapowiada! Ten rozdział, wstęp do ich wspólnej mam nadzieję historii, jest rewelacyjny. I bardzo fajny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  21. Musze przyznac, ze mi sie podoba. Nawet bardzo. Dosc oryginalny pomysl no i przede wszystkim styl pisania.jest fajny. Potrafisz zainteresowac czytelnika. Bede czytal. ;)
    @larry16_stans

    OdpowiedzUsuń
  22. Wow świetny pierwszy rozdział kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny, naprawde rewelacja ;)
    @lo_ve1D

    OdpowiedzUsuń